Nie chce słuchać zdania innych, a swoje uważa za najlepsze. To nie jest wina tego, że dziecko jest „rozwydrzone”- każde dziecko jest dobre, tylko są też dzieci źle ukształtowane. Człowiek nigdy nie jest tak szczery podczas swojego życia jak w dzieciństwie. To najlepszy czas aby wpajać dziecku dobre wartości i nakazy moralne.
PRZEDSPRZEDAŻ KURSU ROZWIŃ SKRZYDŁA: Jak wspierać dziecięce poczucie własnej wartości? Dni Godziny Minuty Sekundy O mnie Blog Podcast Kursy Konsultacje & Warsztaty Mediacje Menu O mnie Blog Podcast Kursy Konsultacje & Warsztaty Mediacje Dobra Relacja PLUS Kontakt Menu Blog Gosia Musiał Hydra, czyli dziecko mnie nie szanuje! 45 Komentarzy Już wydaje się, że temat opanowany. Jasne, jasne, tak tak, bardzo logiczne – rozumiem znaczenie wspierania dziecka w emocjonalnym dojrzewaniu, stwarzania mu warunków do wyrażania tych emocji (stopniowo w coraz bardziej cywilizowany sposób) oraz łapania dystansu dla siebie w tych chwilach, gdy jednak sposób ekspresji daleki okaże się od cywilizowanego. Przekonuję się, że zadbanie o ten obszar rozwoju mojego dziecka jest szalenie ważne i zaczynam dziarsko uprawiać emocjonalny ogródek, gdy wtem niespodziewanie moja latorośl wpada z podwórka prosto do kuchni, w zabłoconych butach (a jak!) i natychmiast torpeduje mnie oskarżeniem: – Dlaczego ten domofon jest wiecznie wyłączony! Ile razy mam ci powtarzać, żebyś go włączała, bo nie chce mi się ciągle włazić na samą górę!? Jeszcze nie wybrzmi na dobre wykrzyknik w tym zapytaniu, a już hydrze odrasta głowa. I to niejedna. Moje dziecko nie ma za krzty szacunku do mnie. W ogóle się ze mną nie liczy. Zrobiło sobie ze mnie worek treningowy. I w ogóle całe to empatyczne rodzicielstwo to jest jakiś wymysł. Bez przesady. Ucinanie hydrze głów przez zbywanie tematu przynosi wiadomy skutek. Głowa odrośnie. Dlatego dziś chcę się rozprawić z tematem najbardziej merytorycznie, jak potrafię, by każdy mógł uczynić sobie dzięki temu silną broń na wszelkie odrastające części podstępnego hydrowego ciała. Wyobraźmy sobie zatem, że nasz mózg jest domem, składającym się z parteru i piętra (jest to zabieg proponowany przez dr Daniela Siegla, psychiatrę, autora licznych publikacji książkowych – “Zintegrowany mózg – zintegrowane dziecko”, wyd. Rebis). Parter obejmuje pień mózgu i układ limbiczny, odpowiada za podstawowe funkcje naszego ciała (oddychanie, trawienie etc.), wrodzone popędy i silne emocje. Piętro (głównie kora przedczołowa) jest bardziej rozwinięte ewolucyjnie , odpowiada za złożone procesy umysłowe – planowanie, wyobraźnię, samoświadomość, racjonalne myślenie i podejmowanie decyzji. Siegel obrazuje ten podział tzw. ręcznym modelem mózgu. Jeśli zwiniemy dłoń w pięść, cztery zagięte palce (od wskazującego do małego) przedstawiają piętro mózgu. Unieśmy je nieco, a ujrzymy spoczywający pod nimi kciuk – parter. Integracja zachodzi wtedy, gdy piętro otula parter, pomagając spokojnie wyrażać emocje i temperować odruchowe reakcje w trudnych sytuacjach. Integracja ma również miejsce wtedy, gdy podejmując decyzje uwzględniamy sygnały płynące z naszego ciała oraz odczuwane przez nas emocje. Czyli – z góry na dół i z dołu na górę. Znamy jednak sytuacje, w których jesteśmy tak wytrąceni z równowagi, że o żadnej integracji nie ma mowy. Wróćmy do naszego ręcznego modelu – wyprostujmy palce stanowiące piętro. Teraz nie otulają one kciuka-parteru, nie mogą więc pomóc mu zachować spokoju. I to jest właśnie ten moment, w którym szlag nas trafia, krew zalewa i para idzie uszami. Nie trafiają do nas żadne racjonalne argumenty i tłumaczenia, bo mamy odcięty dostęp do racjonalnej części mózgu – piętra. Nie jesteśmy już w stanie spokojnie przemyśleć i podjąć wyważonej decyzji – działamy odruchowo, często gwałtownie i raczej nie tak, jakbyśmy sobie życzyli. Jak to się ma do szacunku, którego oczekujemy od naszych dzieci? Ano właśnie tak, że w tych trudnych chwilach (czyt. gdy wparowują do mieszkania i robią aferę o wyłączony domofon) ostatnią sprawą, o której myślą, jest wyważony sposób ekspresji emocjonalnej. Szacunek? To nie jest coś, czym zajmuje się parter, tylko piętro – a piętro dziecka jest niewykończone, w budowie, jak mu się dobrze przyjrzeć, to przez dach prześwituje gdzieniegdzie niebo. Dodatkowo (żeby nie było za łatwo, a co!) sytuację podkręca fakt niezwykłej wrażliwości ciała migdałowatego u dzieci. Ciało migdałowate to taka część mózgu, która znajduje się na parterze, a jej zadaniem jest szybkie przetwarzanie i wyrażanie emocji. Jeśli rozpozna zagrożenie, przejmuje całkowitą kontrolę nad piętrem – abyśmy mogli działać zanim pomyślimy. Odruchowo – bo taka reakcja przydaje się w razie zagrożenia. Zatem kiedy do akcji wkracza ciało migdałowate, schody na piętro są zablokowane, przejścia nie ma. A że u dzieci lubi ono aktywować się nader często, stąd odpowiedź na pytanie: Dlaczego moje dziecko reaguje w taki gwałtowny sposób? Ano właśnie dlatego. No dobra, kiedy można spodziewać się dojrzałości pożądanych struktur? Kiedy można oczekiwać, że dzieci zamiast rzucać się sobie (lub nam) do gardeł, wezmą głęboki oddech i podejmą racjonalną decyzję, aby wyrazić swoje emocje w kontrolowany sposób? Budowa piętra zostaje ukończona w wieku dwudziestu paru lat. To oczywiście wciąż nie daje gwarancji, że od tej pory będziemy działać rozważnie (przykładów na gwałtowne wybuchy dorosłych nie trzeba jakoś specjalnie daleko szukać), ale od tej pory mamy już biologiczne warunki ku temu, by się skuteczniej hamować. Czy to znaczy, że do tego czasu nie ma nadziei dla nas i naszych dzieci? Jasne, że jest. Oprócz tej biologicznej predyspozycji ogromne znaczenie mają wzorce płynące do dziecka z otoczenia. To, w jaki sposób bliskie mu osoby radzą sobie w trudnych sytuacjach i jak pomagają mu powracać do równowagi emocjonalnej. Warto tylko tego aspektu nie przeceniać – choćbyśmy stawali na głowie, pewnych spraw nie da się przyspieszać. I chyba szkoda się na nich spalać. Dlatego, jeśli dziecko krzyczy i oskarża nas o całe zło tego świata, zanim zaczniemy rwać włosy z głowy, zastanawiać się, gdzie popełniliśmy błąd i przywoływać je do porządku ostrymi słowami “Z szacunkiem do matki, moja panno!”, weźmy głęboki oddech i zareagujmy z dojrzałego bądź co bądź piętra naszego własnego mózgu. Podejmijmy świadomą i wyważoną decyzję, aby wesprzeć dziecko w powrocie do równowagi. Pomocne może okazać się (i często takie się okazuje) zaopiekowanie się jego wzburzonymi emocjami. Nazywanie ich (Kipisz ze złości!), kojący kontakt fizyczny (przytulanie, jeśli dziecko tego chce) czy sięganie do potrzeb (To dla ciebie naprawdę ważne, żebym pamiętała o włączonym domofonie, słyszę to). Dopiero, gdy emocje opadną, a schody na piętro zostaną odblokowane, możemy porozmawiać o sytuacji nieco szerzej. Dopiero wtedy ma to sens – zwłaszcza, gdy sprowadza się do szukania rozwiązań na przyszłość (Nie lubię, gdy mówisz mi, że jestem głupia. Wolę usłyszeć wprost, o co ci chodzi – wtedy często mam pomysł, jak temu zaradzić). No, a co z tym szacunkiem? Ważny jest całokształt. Jeśli na co dzień odnosimy się do siebie przyjaźnie, z troską, dbamy o swoje potrzeby – wszyscy, i rodzice, i dzieci – to nie ma sensu z tych epizodycznych wybuchów wyprowadzać całościowych wniosków. Nie walczmy z hydrą, wspierajmy swoje dzieci. Podziel się tym artykułem: Zapisz się do newslettera W pierwszej kolejności dowiaduj się o nowych wpisach, o tym, co planuję i jaka forma wsparcia w rodzicielstwie właśnie pojawia się na horyzoncie. Inline Feedbacks View all comments Autor Reply to Gosia polecam się 🙂 Bardzo dziękuję za artykuł. I życzę sobie jak najczęściej korzystać z „piętra” mojego mózgu. Autor Reply to Lila Piętro ważne, parter też ważny – integracja bardzo ważna 🙂 Dla mnie mega ważny artykuł 🙂 Autor Reply to Ania z Owijalni 🙂 polecam wspomnianą książkę! Dziękuję. Czytasz w moich myślach, właśnie dziś zastanawiałam czy to wszystko ma sens. I bardzo się cieszę, że ma, tylko gdzie dokupić cierpliwości? Autor Reply to Sylwia Doładowywać się regularnie! Robić coś ze sobą dla siebie, często bez dzieci. Inaczej i święty by nie dał rady. rety! kolejny raz (po artykule o rodzeństwie) mam wrażenie, że mieszka Pani z nami. coś trudnego się u nas dzieje, a Pani o tym pisze. dzięki wielkie za wsparcie!! Autor Reply to justyna A to naprawdę tylko i wyłącznie fakt, że mieszkam u siebie, człowiekiem jestem i wszystkiego doświadczam 🙂 Mnie sprawa szacunku bardzo ostatnio zastanawiała. Moja 5,5 letnia córka w ostatnim czasie tak się do mnie zwraca, że zaczęłam się zastanawiać, czy nie popełniłam jakiś błędów wychowawczych w jej przypadku. Starsze dzieci raczej okazują mi szacunek. Pani wpis mnie uspokoił i utwierdził w przekonaniu, że nie ma o co rozdzierać szat, a sprawa nie jest aż tak poważna jakby się mogło wydawać na pierwszy rzut oka :-). Ona po prostu ma swoje zdanie i lubi je wyrażać wprost i bezpośrednio i się tego nie boi. Z czasem nauczy się bardziej kontrolować i zrozumie, że głośne komentowanie brzydkiego kapelusza jakiegoś… Czytaj więcej » Autor Reply to Agnieszka Głośne komentowanie…aż się uśmiechnęłam pod nosem, bo to takie dziecięce jest 🙂 Pozdrawiam serdecznie! Tak moze nie o dzieciach. Ale jak mój mąż jest zły bo za dużo wszystkiego i aż kipi , a ja zaczynam mówić językiem: Widzę, ze jestes zdenerwowany. Wściekły. Itd. To bardziej go tym denerwuję. Mówi mi o tym. I mnie tez złości takie mówienie do mnie w silnym wzburzeniu. Czy to dlatego, ze z dorosłymi ti juz tak nie działa bo potrzebujemy innego wsparcia? Autor Reply to karo Nazywanie emocji pomaga w każdym wieku, bo aktywizuje lewą półkulę, co też jest sposobem na integrację mózgu. Może być tak, że w chwili silnego wzburzenia to rozjusza jeszcze mocniej, ale w chwili smutku, zwątpienia, rozczarowania, frustracji – pomaga się z emocjami uporać. Może po prostu w złości potrzeba wam niewerbalnych przejawów wsparcia drugiej osoby? Reply to karo Witam Mam syna wieku 11 lat wogule mnie nie szanuje traktuje mnie jak koleżankę, w radzi sobie z emocjami i ignoruje nauczycieli, bije się do tego dochodzi jeszcze to że chce mnie kontrolować . Ręce mi już opadają korzystałam z pomocy psychologów, momentami miałam już dość w tej chwili pozostała mi tylko pomóc psychiatry. Małgosiu, ucieszyłam się tym wpisem, bo dotyczy ważnego i aktualnego dla mnie tematu, no a poza tym te metafory związane z domem bardzo mnie ujęły (skrzywienie zawodowe). Znałam to przełożenie problemu na palce u dłoni, ale o parterze i piętrach przeczytałam w tym kontekście po raz pierwszy… A przecież tak rzeczywiście jest – przecież w anatomii to też się nazywa „piętra mózgu”. Pozdrawiam ciepło. Autor Reply to Monika Myszka-Wieczerzak Ja bardzo polecam Siegla, w przystępny i rzeczowy sposób odsłania tajniki zw. z tym, jak działa nasz umysł, jak różne funkcje mózgu popychają nas do zachowań, których sami nie rozumiemy. Bardzo przydatne. Reply to Dobra Relacja - Mój 8 latek od dawna ma bardzo intensywne reakcje gdy się złości. Ma problem z określeniem o co mu chodzi czy jest głodny czy chce siku i jednocześnie nie chce zrezygnować z zabawy itd. Wyladowuje się na mnie bo to ja matka jestem od zaspokajania jego potrzeb. Czy takie boksowanie się ze mną wynika z moich starań o zaspoksjanie jego potrzeb od zawsze.. i on jest do tego przyzwyczajony. Nie rozpieszczam go. Wychowuję jak chlopaka. Jednak upokorzenia, wstyd i męki jakie znoszę to jest zbyt wiele. Próby uczenia go że ma czasem zaczekać że musi wcześniej komunikować potrzeby to nic… Czytaj więcej » Autor Ważny dla mnie temat, bardzo podoba mi się język, którym opisałaś problem – zabawny:) Świetnie się czyta:) Sama ostatnio łapie się, że w mojej głowie uruchamiają się podobne teksty („Oni mnie nie szanują”, „Źle ich wychowałam”) na różne zażalenia moich dzieci. Myślę, że warto też poszukać przekonań, które generują w trudnych sytuacjach takie myśli…i z nimi popracować. Tak planuję u siebie…:) Autor Reply to Małgorzata tak, ta praca z przekonaniami jest bardzo często uwalniająca! Bardzo dziękuję za ten wpis 🙂 trafił do mnie w idealnym momencie, może następnym razem, gdy moja córcia wparuje z furią w oczach ja nie popłynę 😉 Stokrotne dzięki! Agnieszka Ważny 6 lat temu Gosia świetny artykuł dziękuję, jak zwykle lekkim językiem omawiasz trudne zagadnienia. Dla mnie kluczowa jest puenta. Nie wciągajmy wniosków i nie budujmy sobie przekonań na temat naszego dziecka czy relacji w oparciu o emocjonalne epizody – patrzmy na całokształt! 🙂 Dziękuję! Rewelacyjny artykuł. Dziękuję 🙂 Powrót do równowagi emocjonalnej dziecka, po silnym wzburzeniu wydaje mi się bardzo ważny. U nas, szczególnie w sytuacji kiedy córeczka jest już mocno zmęczona pomaga wspólny taniec w nosidle. Zauważyłem, że wtedy silne emocje są jak gdyby wyrzucane na zewnątrz. Bliskość rodzica pozwala córeczce szybciej wyciszyć się i uspokoić. Druga sprawa: oczekiwany przez nas szacunek. Już nie mówię: „nie rób tak, to mnie boli” zrozumiałem, że córka nie daje sobie rady ze swoim emocjami, a co dopiero z moimi. Moim zdaniem to niepotrzebne, na tym etapie, obciążanie dziecka. Takie właśnie rozpaczliwe odcinanie hydrze odrastającej głowy. Aha i jeszcze jedno „uprawiać… Czytaj więcej » A co zrobic ma matka, u ktorej nie jest wybudowane pietro? Kto moze jej pomoc w codziennym trudzie wychowywania dzieci, tak by im nie zrobila krzywdy swoim brakiem cierpliwosci i wybuchami zlosci? Autor Reply to Smoczyca Piętro dorosłego jest ukończone, bywa jednak, że brak schematów korzystania z niego. Z pomocą może przyjść specjalista, który pomoże te nowe schematy wypracować, można też samemu podjąć się pracy nad wyrażaniem zlości i radzeniem sobie z emocjami. Nasza przewaga nad dziećmi polega na tym, że mamy zaplecze ku temu 🙂 I kolejny raz coś dla mnie. Fajnie się dowiedzieć, że to ciało migdałowate odpowiada za gwałtowne wybuchy mojego dziecka. 🙂 Mam teraz dzięki temu mniejsze wyrzuty sumienia, że to nie ja popełniłam gdzieś jakiś niewybaczalny błąd w stosunku do mojego dziecka. Dużo się jeszcze muszę nauczyć, a Twoje wpisy bardzo mi w tym pomagają. Bardzo Ci dziękuję za to co piszesz. 🙂 Gorzej, jak ma się uparte dziecko, które wrzeszczy na mnie na placu zabaw, że ono nie ma tu z kim się bawić, że tu jest nuda, że po co tu przyszliśmy i złości się tak długo, aż nie wywrze na mnie jakiejś reakcji – nie zdenerwuje mnie do granic lub nie wymusi jakiejś decyzji (typu:”to idziemy tu i tu”). A ja nie chcę ani się denerwować, ani podejmować decyzji, bo jestem w wysokiej ciąży (i chcę na tym oto placu trochę odsapnąć), a młodsza latorośl się świetnie na placu bawi. Jednocześnie nie mam pomysłu na jakąś aktywność dla roszczeniowego starszego,… Czytaj więcej » Reply to Katarzyna Może dobrze by było przed pójściem na plac zabaw omówić z dzieckiem strategię, plan działania, czyli pomysły co może robić na placu zabaw, żeby się nie nudzić. Np. zabrać ze sobą koparkę do piasku, szukać roślin do zielnika, zabrać książkę do poczytania, piłkę do grania, czy coś takiego. Można zastosować klasyczną metodę rozwiązywania konfliktów (oczywiście przed pójściem na plac zabaw) – uznać uczucia dziecka, opisać swoje, zrobić burzę mózgów. Dzięki, no i fajny przykład z mózgiem – nie znałam. Marzy mi się, aby takie przykłady – oparte na nauce i doświadczeniu przedzierały się do świadomości rodziców i zastępowały te wszystkie: „Dziecko mną manipuluje, jest wredne, złośliwe, niewdzięczna”… Moje dziecko ma 10 lat. Starałam się wychowywać według zasad RB. Czytałam dużo, stosowałam się do porad, z serca i z rozsądku bo rozumiałam jakie piękne jest RB. Jednak teraz zaczynam wątpić. Chyba już zwątpiłam pół roku temu. Mam trudne dziecko. Jednak to co od pół roku wyprawia to aż wstyd pisac publicznie. Może RB nie jest dobre dla każdego dziecka. Ja jestem załamana. Nie widzę światełka w tunelu. Boję się na kogo wyrośnie moje dziecko. Boję się, że źle skończy niestety. Daliśmy dziecku tyle miłości, wsparcia, czułości a ono odpłaca pgromną agresją jak się zdenerwuje z jakiegoś powodu. Nie… Czytaj więcej » Autor Reply to Iza No tak, bo jak się daje tak dużo ciepła i miłości i samego dobra, chciałoby się widzieć owoce w postaci…ciepła, miłości i samego dobra. I można zwątpić, gdy jest inaczej. Gdy są krzyki, agresja, nieprzyjemne słowa. W takich sytuacjach jest trudno i rodzicom, i dzieciom. Jednocześnie to rodzice mają większe możliwości zmiany sytuacji – poszukania wsparcia dla siebie i całej rodziny. Może warto spotkać się z kimś, kto mógłby pomóc, rozjaśnić, podpowiedzieć? ALbo chociaż wzmocnić Państwa na tej drodze? Jeśli potrzebuje Pani podpowiedzi, gdzie szukać takiej osoby, służę pomocą. I co z tym domofonem ? Zostal naprawiony? Najgorsze jest właśnie to że dorosły też jest w sumie dzieckiem, i koło się w pewnym sensie w pewnym punkcie zamyka 😀 Ale warto budować samoświadomość : ))))). Ludzie jesteście niepoważni jak przyklaskujecie tak głupiej dziecię odezwie się potem tak do starszej osoby,babci ,dziadka,najbardziej polecam do nauczyciela albo w pracy do zawsze mówię ,że wystawia sobie wartości upada na naszych oczach za pomocą takich niemowlak będzie wychowywać naprawdę dziecko powinno dostać w pysk,bo to właśnie i miłość jest ogromnie ważna,ale twarde granice mnie za taką wypowiedz byłaby kara-siedzenie w domu-skoro nie umiesz odzywać się do ludzi z szacunkiem-to nie wychodź bo przynosisz wstyd dalej egoistów i analizujmy tych trzeba nienawidzić swojego dziecka,żeby go nie wiem po co mówić… Czytaj więcej » Mówienie agresywnych i obraźliwych słów w momencie wzburzenia można łatwo zrozumieć, gorzej, gdy epitety świadczące o totalnym braku szacunku i lekceważeniu pdają ot tak, bez przyczyny – tak jest u mnie. Dziecko ( 10 l.)wychowywane w miłości, szacunku, wszystko tłumaczone ze spokojem – a tu taka niespodzianka. Mój protest wyrażony najpierw żartem, potem prośbą i groźbą na nic się nie zdał – córka nadal czerpała satysfakcję z nazywania mnie głupkiem. Po całej akcji jestem totalnie zdołowana i straciłam nadzieję, że to wychowywane w miłości dziecko poda mi na starość szklankę wody… Były przeprosiny, ale cóż one znaczą? Wiem, że jeśli… Czytaj więcej » Bardzo pomocny wpis. Myślalam ze córka mnie nie szanuje jak wybucha mówi słowa przykre za które później przeprasza i żałuję. Zamartwiałam się gdzie popełniam błąd wychowawczy, zabieranie przywilejów nie przynosi rezultatów np komórka czy laptop. Czy jest jakaś norma takich zachowań, częstotliwość występowania? Już myślałem ze wreszcie ktoś napisze coś nowego a ty znowu: pomóż dziecku, bądź dla niego, wspieraj itp. A co z nami? Co z uczuciami rodziców? Nie mam prawa się wkurzyć? Nie mam prawa okazać emocji gdy dziecko w brudnych butach wyparowuje i robi aferę i z pyskiem na mnie wyjeżdża? Nie mam prawa bronić swoich uczuć i granic? To tak można sobie po mnie jeździć? Tyle o szacunku do uczuć i do drugiej osoby ale jakoś zapominają psychologowie ze to ZAWSZE działa w 2 strony. No chyba ze to roboty wychowują dzieci. A co zrobić,gdy dziecko ( już nie tak małe 11 l. Prosi o rzeczy niemożliwe do spełnienia i gdy przedstawiasz mu wszystkie argumenty dlaczego tak się nie stanie,ono wybucha płaczem i wykrzykuje Ci w twarz cyt. ” To się pierdo „. Najgorsze co dotychczas mnie w życiu spotkało to rodzicielstwo. Last edited 1 rok temu by Kira Autor Reply to Kira Wygląda na to, że przydałaby się pomoc z zewnątrz, zarówno dziecku, jak i rodzicowi. A co ma zrobic mama gdy dowiaduje się,że syn jej ubliża w korespodencji z dziewczyną szma .. su.. poje… jeb….A gdy to wychodzi na jaw to on się wyprowadza z domu i jest obrażony. Ta dziewczyna też ja obraża…A chodzi o naukę , o nie zdany egzamin zawodowy i przygotowywanie sie do matury. Tak w skrócie… Wszystko pięknie, tylko jak zrozumiec, ze dziecko umie się kontrolować w szkole i jest uważane za grzeczne i kulturalne, natomiast nie kontroluje się w domu? Jest mi tak przykro.. tyle miłości, czasu i wsparcia, nie potrafię wziąć głębokiego oddechu i być empatyczna jak 11 latek krzyczy do mnie zamknij się 🙁 z młodszym rodzeństwem nie ma zadnych problemów, a dostają niestety mniej uwagi i wsparcia niż najstarszy, z którym są wiecznie problemy 🙁 Autor Reply to Marta Taki „rozdźwięk” jest całkowicie naturalny. Dziecko, które zachowuje się w trudny sposób wobec rodziców, ale umie „trzymać” fason na zewnątrz, jest prawdopodobnie prawidłowo rozwijającym się człowiekiem 🙂 Natomiast jest rodzicowi jest trudno, to na pewno warto szukać wsparcia dla siebie. Stanowcze nie, nie dla przekraczania granic przez dziecko. Nie można tłumaczyć wszystkiego rozwojem dziecka. Owszem, 3-4latek często nie rozumie i nie zna „ciężaru” wypowiadanych słów, dlatego zadaniem rodzica jest mu to uświadomić min po to, żeby potem nie słyszeć od 11 latka „wyp***” albo „zamknij się”. Ja od małego tłumacze dzieciom że „słowem złym można ranić tak jak nożem” i stanowczo reaguję jeśli czasem się zapędzą za daleko. Możemy się złościć, ok ale pewnych granic nie przekraczamy. © 2013-2021 Małgorzata Musiał. Wszystkie Prawa Zastrzeżone Drogi Gościu!Aby móc dopasować sposób korzystania ze stronyoraz aby móc ulepszać funkcjonalność mojej strony i dostarczać Tobie coraz lepsze usługi, potrzebuję Twojej zgody na dopasowanie funkcjonalności strony do Twojego że dbam o Twoją prywatność i bez Twojej zgody nie zwiększę zakresu tych uprawnień. Zgodę na ich przetwarzanie możesz wycofać w każdej chwili – szczegóły znajdziesz na podstronie Polityki Prywatności. Zgodnie z przepisami prawa, w tym w szczególności na podstawie art. 13 ust. 1 Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (powszechnie określane jako „RODO”, „ORODO”, „GDPR” lub „Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych”), pragnę poinformować o przetwarzaniu Twoich danych i o zasadach przetwarzania. Po wyrażeniu przez Ciebie zgody i kliknięciu w pole Zgadzam się będę zbierać dane osobowe, w ramach korzystania przez Ciebie z moich stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności portalu/strony internetowej, w tym zapisywanych w plikach cookies. Administratorem Twoich danych osobowych jest Małgorzata Musiał prowadząca działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON 790283865. Twoje dane osobowe przetwarzane będą w celach określonych w mojej Polityce Prywatności, w szczególności abym mogła: – zapewnić Ci większe bezpieczeństwo usług, w tym aby wykryć boty, oszustwa i nadużycia, – dokonywać pomiarów, które pozwalają mi udoskonalać moje usługi. – jeżeli wyrazisz na to dodatkową zgodę – również w celu marketingu bezpośredniego, Twoje dane osobowe będą lub mogą być przekazywane do podmiotów realizujących usługi na moją rzecz, moich podwykonawców oraz podmiotów uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa np. sądów lub organy ścigania – oczywiście tylko gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną. Masz prawo do żądania dostępu do danych, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia ich przetwarzania. Możesz także w każdym czasie wycofać zgodę na przetwarzanie danych osobowych, zgłosić sprzeciw wobec dalszego przetwarzania oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w Polityce Prywatności, która opisuje również w jaki sposób możesz poinformować mnie o swoim żądaniu. Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług, w tym analizowania ich i udoskonalania oraz zapewniania ich bezpieczeństwa jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie. Z kolei taką podstawą prawną dla pomiarów statystycznych i naszego marketingu własnego jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych mojej firmy, jak również podmiotów trzecich będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody. Wedle mojej najlepszej wiedzy wdrożyłam wszelkie środki bezpieczeństwa i ochrony danych osobowych wymagane przez przepisy prawa w zakresie ochrony danych osobowych, zaś Twoje dane osobowe są przetwarzane z należytą starannością i odpowiednio chronione przed dostępem do nich przez osoby do tego nieupoważnione. Wszelkie postanowienia dotyczące ochrony danych osobowych oraz plików cookies znajdziesz również w Polityce Prywatności. Dlatego też proszę kliknij przycisk „Zgadzam się” jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z moich usług, w tym ze stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności, udostępnianych zarówno w wersji „desktop”, jak i „mobile”, w tym także zbieranych w tzw. plikach cookies przez Małgorzatę Musiał prowadzącą działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON 790283865 Wyrażenie zgody jest dobrowolne i możesz ją w dowolnym momencie wycofać pisząc wiadomość e-mail na adres @ Szkoda, że nie zainteresowałaś się wcześniej dlaczego syn jest aspoleczny. To może wynikać z jego charakteru, a może być chorobą. Mój syn ma zespół Aspergera (spektrum autyzmu) i też stroni od samodzielności, nie przepada za rówieśnikami, ale on ma 3,5 roku, i jak tylko dowiedzieliśmy się z mężem o tym, to wdrożyliśmy terapię i leczenie. Witam. Jestem w 39 Tc ale nie o tym chciałam rozmawiać. Mam problem z mężem jest dla mnie nie uprzejmy nie mogę z nim normalnie porozmawiać nie mam w nim wsparcia a nawet przeciwnie obwinia mnie za wszystko. Czas wolny woli spędzać z dala ode mnie i naszego 3 letniego syna. Od jakiegoś czasu nawet śpi w innym pokoju jestem skazana sama na siebie nie potrafię sobie z tym poradzić synek potrzebuje ojca i jego uwagi. Ja też potrzebuję męża i jego wsparcia tym bardziej że już niedługo na świecie pojawi się nasz drugi syn boję się że nie dam sobie psychicznie rady i się załamie. Jak mam rozmawiać żeby on mnie wysłuchał bo jak zaczynam jaka kolwiek rozmowę on się poprostu zabiera z domu. Obawiam się że ma kochankę już dawno nie okazywał mi uczuć ani nie mówił że kocha wręcz przeciwnie cały czas mnie wyzywa i dołuje. Proszę o pomoc i radę KOBIETA, 22 LAT ponad rok temu Psychologia Dziecko Zespoły otępienne a depresja W przypadku chorzeń otępiennych, np. alzheimerem, nasilenie objawów może wystąpić na skutek depresji. O zależności między zespołami otępiennymi a depresją wypowiada się psychiatra Agnieszka Jamroży. Mgr Łucja Fitchman Psychoterapeuta, Wrocław 70 poziom zaufania Witam Być może udałoby się namówić męża na psychoterapię pary. Jeśli nie, warto by mogła Pani spotkać się z psychoterapeutą dla siebie samej. Pozdrawiam serdecznie Łucja Fitchman 0 redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Jak mam poradzić sobie z mężem alkoholikiem? – odpowiada Mgr Łucja Fitchman Dlaczego po zjedzeniu jakiegokolwiek posiłku czuje wyrzuty sumienia i poczucie winy? – odpowiada Mgr Łucja Fitchman O czym może świadczyć bezsenność, nerwowość, obniżony nastrój i niechęć do innych u osoby po ciężkim wypadku samochodowym? – odpowiada Mgr Łucja Fitchman Jak sobie poradzić po rozstaniu? – odpowiada Mgr Łucja Fitchman Jak mam poradzić sobie po zdradzie męża? – odpowiada Mgr Bożena Waluś Czy podane objawy świadczą o syndromie odstawiennym Pregabaliny? – odpowiada Mgr Łucja Fitchman Jak sobie poradzić z obsesyjną miłością? – odpowiada Mgr Agnieszka Galas - Konsor Co może znaczyć wysokie tętno? – odpowiada Mgr Łucja Fitchman O czym mogą świadczyć wahania nastroju? – odpowiada Mgr Łucja Fitchman Co oznacza kołatanie serca po posiłku? – odpowiada Mgr Łucja Fitchman artykuły Elena Kadantseva uciekła z Ukrainy. Nie chce być ciężarem dla nikogo, ma tylko jedną prośbę Elena Kadantseva pochodzi z Kijowa. To stamtąd mus Jak postępować z osobą, która chce popełnić samobójstwo? Myśli samobójcze należy zawsze traktować poważnie. Jeden dzień w Dziennym Domu Opieki Medycznej Dzień zaczyna się tutaj jak w każdym prawdziwym do– Mamo, zobacz, jak wyglądają moje koleżanki. Ja czuję się obok nich jak śmieciara! Kup mi choć jeden dres do szkoły. Nie musi być markowy, byle nowy, świeży… – prosiłam matkę. Ale ona patrzyła tylko na mnie bezradnie i bełkotała: – Nie mam za co. Dobrze, że na jedzenie starcza… Znowu była pijana. Jak co dzień.
Life of Dad Czy istnieją granice prywatności mam? Dlaczego, gdy mama korzysta z toalety, jak na zawołanie, pojawia się w niej cała rodzina? Ta fotografia idealnie oddaje problem, nad którym zastanawiam się od kilku lat. Dlaczego my, matki, pozwalamy przesuwać granice swojej intymności? [Post ze zdjęciem mamy siedzącej na ubikacji i karmiącej piersią został usunięty przez Facebooka. Cenzura?] Czasami mam wrażenie, że życie całej rodziny koncentruje się w kuchni i... w łazience, zwłaszcza, gdy z tej ostatniej korzystam ja. Gdy tylko wchodzę do łazienki, zbiega się cała rodzina, oznajmiając, że "właśnie teraz, natychmiast musi z niej skorzystać". Jedni chcą siusiu, inni chcą wziąć prysznic, a jeszcze inni muszą natychmiast umyć zęby lub opowiedzieć mi, co się wydarzyło w ciągu dnia. Są to czynności pilne, niecierpiące zwłoki. Nie pomaga tłumaczenie, że teraz JA jestem w łazience i potrzebuję intymności, spokoju. Zamknięte drzwi też nie są przeszkodą, skoro za pomocą noża kuchennego można przekręcić zamek. Nie muszę chyba pisać, że obecność innych osób w łazience jest dla mnie krępująca, ale gdy tylko zaczynam domagać się poszanowania moich praw, słyszę: "Ale o co chodzi, mamo?! Przecież wcześniej ci to nie przeszkadzało". Przeczytaj także: Czy zjesz obiad w toalecie? Zobacz piękne zdjęcie izraelskiej fotografki Na początku żachnęłam się z oburzenia, ale po chwili przyszła refleksja. Rzeczywiście wcześniej mi to nie przeszkadzało. Gdy urodził się mój syn, nie chciałam go zostawiać nawet na chwilę (bałam się, że z innego pomieszczenia nie usłyszę jego płaczu). Gdy szłam pod prysznic, brałam synka do łazienki. Siedział lub spał w foteliku. Gdy potrzebowałam zrobić siusiu, robiłam to przy otwartych drzwiach, by mieć go na oku. Po pewnym czasie, gdy był już starszy, zamykałam drzwi, ale on domagał się kontaktu ze mną – wkładał paluszki pod drzwi, abym dotknęła go ręką lub siadał pod łazienką. Otwierałam więc drzwi, by nie zrobił sobie krzywdy (lub abym ja niechcący go nie uderzyła drzwiami). Powiększyła się nasza rodzina, a więc zwiększała się liczba osób, które chciały skorzystać z łazienki. Przesunęły się też granice intymności. Myliśmy wspólnie zęby (by zdążyć na czas do szkoły czy przedszkola). Bywało, że brałam prysznic, a tata z synem kończyli poranną toaletę (na szczęście prysznic jest za murkiem, więc nie było mnie widać). I tak przyzwyczailiśmy się do przebywania razem w łazience. No właśnie... chyba nie do końca. Ostatnio weszłam na chwilę do łazienki po ścierkę, gdy mój nastoletni syn suszył włosy. Rozległ się jego krzyk: "Czy w tym domu nikt nie szanuje prywatności?! Widzicie przecież, że JA jestem w łazience". Odpowiedziałam: "Synku, będę szanować twoją prywatność, gdy ty zaczniesz szanować moją". Mam nadzieję, że to da mu do myślenia. A gdzie – według was – są matczyne granice intymności? Polecamy: Czy chodzić nago przed dziećmi? Wiemy, dlaczego dzieci nas nie słuchają! Zobacz świat oczami dziecka, by lepiej je zrozumieć. Jak to zrobić? Wystarczy obejrzeć ten film. - Umyj zęby! Umyj zęby! - powtarzamy w nieskończoność. Nie raz wydaje nam się, że mówimy do ściany. Dlaczego tak się dzieje? Pozostańmy przez chwilę przy przykładzie mycia zębów . My dorośli wchodzimy do łazienki, widzimy kran, szczoteczkę, pastę. Odkręcamy kran, nakładamy pastę, myjemy zęby, płuczemy, zakręcamy i gotowe. Dziecko wchodzi do łazienki. Widzi kran, szczoteczkę i pastę, ale też paproch na brzegu zlewu, własne odbicie w umywalce, które jest niezwykle zabawne, gdy zrobi się głupią minę, zaschniętą pastę we włoskach szczoteczki, którą godzinami można wydłubywać. Kiedy dziecko odkręca wodę, nie jest już w łazience, lecz na oceanie. Właśnie płynie na statku atakowanym przez piratów. Gdy nadchodzi wielka fala, należy szybko wylać wodę ze statku, co dla nas oznacza wylewanie jej ze zlewu. Tu toczy się walka na śmierć i życie, a my "zawracamy dziecku głowę" myciem zębów. Świat dziecka jest dużo bardziej skomplikowany. Ilość bodźców, które do niego dociera, plus jego bujna wyobraźnia znacznie utrudniają skupienie się na spełnianiu naszych oczekiwań. Więc może zamiast wydawać polecenia warto spróbować znów na chwile stać się dzieckiem i wkroczyć w baśniowy świat. Gdy Kapitan Mama rozkaże majtkowi myć zęby, bo blask białego ząbka odstraszy piratów z pewnością rozkaz zostanie szybko wykonany :) Zobacz też: 5 pytań dziecka, za którymi będziesz szalenie tęsknić © Max Topchii - Prawdziwe historie: twardziel na porodówce Mój mąż to prawdziwy twardziel - tak twierdzą nasi znajomi. Coś w tym jest. Przez całą ciążę dzielnie mnie wspierał, jeździł ze mną do lekarza, uczestniczył we wszystkich badaniach. Chodził ze mną na USG i zbierał zdjęcia naszego synusia. Tak było do dnia porodu. Poznaj historię Eweliny. Rano dostałam silnych boleści. Gdy powiedziałam o tym mężowi, stwierdził, że to z pewnością trochę potrwa zanim urodzę . Poprosił, abym się położyła, a on przygotuje rzeczy i zaniesie je do samochodu. Chciałam jak najszybciej jechać do szpitala , a on się "plątał" po domu. Wziął prysznic, napił się kawy. W końcu zdenerwowałam się, powiedziałam, że zacznę rodzić tu i teraz. Poskutkowało. Dostał przyspieszenia. Wziął mnie pod ramię, pomógł wsunąć klapki i zaprowadził do samochodu. Oczywiście - jak to w godzinach porannych - był megakorek. Mąż przeciskał się pomiędzy samochodami. Trąbił. Wściekał się. Pomyślałam, że można było tego uniknąć... Wystarczyło wcześniej wyjść z domu. Na izbie przyjęć W końcu dojechaliśmy do szpitala. Na izbie przyjęć kolejka, a w niej 10 dziewczyn ledwo trzymających się na nogach. Każda z nas słaniała się z bólu. Nie mogłyśmy ani stać, ani siedzieć, ani chodzić. Moja lekarka przyjmowała jakąś dziewczynę, której odeszły wody płodowe . Gdy wywołano moje nazwisko, weszłam do gabinetu, okazało się, że będzie mnie badał lekarz. Mój ukochany, zazdrosny mąż, nie zważając na mój stan bliski wyczerpania, zrobił awanturę. Stanowczo sprzeciwił się, by oglądał mnie nago i dotykał obcy mężczyzna. Lekarz poczuł się urażony i wyprosił nas na korytarz, każąc czekać na moją panią doktor. Uwierzcie, że miałam ochotę zabić faceta, którego kocham najbardziej na świecie. Wiem, że bywa o mnie zazdrosny, ale są przecież granice. Na porodówce W końcu w wielkich bólach doczekałam się swojej lekarki. Zbadała mnie, przyjęła na oddział. Mąż podążał za nami, taszcząc torbę z moimi i naszego dziecka rzeczami. Położono mnie na sali porodowej, podłączyli do KTG , mąż usiadł obok mnie w wielkim fotelu. Czekaliśmy, a moje bóle były coraz... © zioraffa - Nagie dziecko na plaży – czy to normalne? Nagie dziecko na plaży – taki widok zwykle nie budzi wątpliwości natury zdrowotnej (niesłusznie), ale obyczajowej tak. Czy pozwolić małemu dziecku na bieganie po plaży bez majtek? Odpowiada Małgorzata Ohme. Małe dziecko nie boi się nagości ani się jej nie wstydzi. W początkowej fazie rozwoju maluch traktuje ją naturalnie. Co więcej, dwulatek jest wręcz dumny ze swoich genitaliów i chętnie je pokazuje. Dopiero około 4.–5. roku życia zacznie się wstydzić, zasłaniać, zamykać drzwi do łazienki. Z pewnością nie będzie chciało również biegać nago po plaży . A co zrobić z młodszym dzieckiem? Czy pozwolić mu na chodzenie z gołą pupą? Komu przeszkadza goły maluch na plaży? Większość małych dzieci uwielbia chodzić bez pieluchy i majtek, które krępują im ruchy. Są jednak i takie, które nawet na plaży nie chcą się rozebrać. Warto to uszanować. Nie musisz obawiać się, że upodobanie do nagości uczyni kiedyś z twojej pociechy dożywotniego członka klubu nudystów. Warto przeczytać: Mamo, co to jest seks? Naucz je szacunku do własnego ciała Dziecko wyczuwa, jaki masz stosunek do nagości . Nie dopuść, by udzieliło mu się twoje skrępowanie. Gwałtowna reakcja na rozbieranie się też może być dla niego przesłaniem, że powinno wstydzić się własnego ciała. Ekstremalne postawy – purytańska, która każe okrywać się zawsze i wszędzie, oraz epatująca nagością – nie są dobre, gdy wychowujesz dziecko. Maluchy powinny uczyć się, że ciało – okryte czy nagie – jest piękne, że należy je szanować i o nie dbać. Taką naukę pobiera się w rodzinie. Wspólne życie w domu, otwartość i granice, które tam obowiązują, mają duży wpływ na rozwój dziecka jako istoty seksualnej . Na to, czy w wieku dorosłym będzie potrafiło korzystać ze swej seksualności i odpowiedzialnie się z nią obchodzić. Stosunek rodzica do nagości = stosunek do własnego ciała dziecka Wielu rodziców udaje, że nie widzi zachowań dziecka związanych z jego rozwojem seksualnym, a ich pociecha dowiaduje się z książek, jak wygląda nagi człowiek . W ten... Jak pobrać i aktywować bon turystyczny: instrukcja rejestracji na PUE ZUS (krok po kroku) Ukraińskie imiona: męskie i żeńskie + tłumaczenie imion ukraińskich Mądre i piękne cytaty na urodziny – 22 sentencje urodzinowe Ile wypada dać na chrzciny w 2022 roku? – kwoty dla rodziny, chrzestnych i gości Gdzie nad morze z dzieckiem? TOP 10 sprawdzonych miejsc dla rodzin z maluchami Ospa u dziecka a wychodzenie na dwór: jak długo będziecie w domu? Czy podczas ospy można wychodzić? 5 dni opieki na dziecko – wszystko, co trzeba wiedzieć o nowym urlopie PESEL po 2000 - zasady jego ustalania Najczęściej nadawane hiszpańskie imiona - ich znaczenie oraz polskie odpowiedniki Gdzie można wykorzystać bon turystyczny – lista podmiotów + zmiany przepisów Urlop ojcowski 2022: ile dni, ile płatny, wniosek, dokumenty Przedmioty w 4 klasie – czego będzie uczyć się dziecko? 300 plus 2022 – dla kogo, kiedy składać wniosek? Co na komary dla niemowląt: co wolno stosować, czego unikać? Urwany kleszcz: czy usuwać główkę kleszcza, gdy dojdzie do jej oderwania? Bon turystyczny – atrakcje dla dzieci, za które można płacić bonem 300 plus dla zerówki w 2022 roku – czy Dobry Start obejmuje sześciolatki? Jak wygląda rekrutacja do liceum 2022/2023? Jak dostać się do dobrego liceum?
Zawsze chcialam miec córkę. NIe pytajcie dlaczego bo do konca sama nie wiem . W ciazy byłam pewna,ze to syn.. i obawiałam sie. Odetchnełam z ulga kiedy okazało sie ze Gaba jest Gabą. Kot z początku marzył o synu.. z czasem Mu sie przestawiło (anim zrobilismy USG) Dziś obydwoje nie wyobrazamy sobie jak by to było z synem..Relacje z matką naznaczają człowieka na całe życie. Dziecko do pewnego etapu rozwoju traktuje swoją mamę jako absolutny autorytet i przyjmuje za pewnik wszystkie jej słowa. Zdrowe i pełne miłości relacje z mamą sprawiają, że dziecko wyrasta na pewnego swojej wartości człowieka. Jednak czasem relacja z matką, może okazać się toksyczna. Nie ma jednak ludzi idealnych – matki też nie są idealne. Czasami jednak relacje matki z dzieckiem są toksyczne i boleśnie naznaczają na całe życie. Skutki toksycznej relacji z własną matką odczuwa się bowiem niezależnie od tego, czy ma się lat dziesięć, czy czterdzieści. Jaka jest toksyczna matka? Jak ją rozpoznać? Jak postępować z toksyczną matką? Czy można się od niej uwolnić? Przekonaj się! Cechy toksycznej matki8 cech toksycznej matkiToksyczna matka a dorosły synToksyczna matka a dorosła córkaJak się uwolnić od toksycznej matki? Cechy toksycznej matki Bardzo rzadko toksyczna matka zdaje sobie sprawę z tego, że jej zachowanie jest toksyczne i krzywdzi dzieci. Bardzo często zdarza się, że nawet gdy to oskarżenie zostanie sformułowane wprost, zaprzeczy i jeszcze bardziej się zdenerwuje. Zaczną się wywody i tłumaczenia, że wszystko robione było dla dobra dziecka, a dziecko jest niewdzięczne i zbyt mało inteligentne, żeby to zauważyć. To kolejny system obronny, który stosowany jest przez toksyczne matki w relacjach z innymi. Takie matki właściwie nigdy nie widzą winy w sobie. Za wszystko obwiniają swoje dzieci, nierzadko też partnerów. Jakie są cechy i zachowania toksycznej matki? 8 cech toksycznej matki Ciągła krytyka – toksyczna matka ma tendencję do umniejszania lub wręcz niezauważania sukcesów dziecka, za to podkreślania wszystkich porażek. Zalety dziecka są pomijane, a wady podkreślane i wyolbrzymiane na każdym kroku. Toksyczna matka może też porównywać dziecko do innych, podkreślając jak bardzo gorsze i mniej udane jest od rodzeństwa, czy swoich rówieśników. Starania dziecka nigdy nie są wystarczające. Takie dziecko czuje, że musi zasłużyć na matczyną miłość i nie jest wystarczająco dobre, by na nią zasłużyć. Ignorowanie i lekceważenie dziecka, brak szacunku do jego zdania – nie tylko słowa ranią. Dla dziecka matka jest najważniejszą osobą na świecie, dlatego jej zdanie jest dla dziecka bardzo ważne. Dlatego karanie milczeniem i ignorowanie dziecka niszczy jego psychikę i wmawia przekonanie, że jest nieważne i niepotrzebne. Toksyczna matka nie interesuje się dzieckiem i nie obchodzi jej, co ma do powiedzenia. Przerywa mu, nie słucha i wychodzi z pokoju podczas, gdy dziecko coś opowiada. Nawet jeśli pyta dziecko o zdanie – nie szanuje go i wymaga, by wszystko było zrobione tak, jak chce tego ona. Może to dotyczyć nawet kwestii trywialnych, na przykład związanych z obiadem, a także tych poważniejszych – jak lekceważenie dziecka, gdy wyraża swoje potrzeby i plany, na przykład dotyczące wyboru szkoły. Nie odpowiada na pytania dziecka, a także umniejsza jego odczucia. Zazdrość o dziecko – toksyczna matka może być zazdrosna o dziecko. Zazdrość ta przeradza się w niezdrową konkurencję. Matka może być na przykład zazdrosna o więź córki z ojcem lub szantażować dziecko emocjonalnie, gdy to – po rozwodzie rodziców – nadal chce utrzymywać kontakt z ojcem. W przypadku dorosłych córek, toksyczne matki mogą też posunąć się nawet do prób uwodzenia partnerów swoich dzieci. Obsługuje, ale nie angażuje się emocjonalnie – toksyczna matka, dla osób z zewnątrz może zajmować się dzieckiem wręcz wzorcowo. Gotuje mu obiady, sprząta i zapewnia obsługę. Nie zapewnia jednak wsparcia i zaangażowania emocjonalnego. Jest wycofana, chłodna i zamknięta. Gdy dziecko skarży się, bo potrzebuje matczynej miłości, wybucha gniewem i wypomina, że przecież daje dziecku wszystko – ma co jeść i w co się ubrać, więc jest niewdzięczne, skoro narzeka. Obwinia dziecko o swoje życiowe niepowodzenia – traktuje dziecko jak przysłowiową kulę u nogi i zrzuca na niego winę za swoje nieudane życie. Uważa i głośno mówi o tym, że gdyby nie dziecko, osiągnęłaby spektakularny sukces, ale wszystko dla niego poświęciła, dlatego za jej wszystkie życiowe niepowodzenia odpowiada właśnie dziecko. Zaprzecza faktom – nawet skonfrontowana ze swoim zachowaniem nie potrafi zauważyć, że jest ono krzywdzące i stanąć oko w oko z faktami. Będzie problem bagatelizować, uważać, że dziecko „wymyśla”. Może też zachowywać się jak idealna matka w towarzystwie, podczas gdy w domu urządza dziecku karczemne awantury i niszczy jego fundamentalne poczucie wartości. Zachowuje się nieprzewidywalnie – dziecko nigdy nie wie, kiedy mama będzie zadowolona, a kiedy się zezłości. Jednego dnia pewne zachowania są ignorowane lub wręcz nagradzane, drugiego są karane. Na zmianę jest miła i opiekuńcza lub agresywna i bez kontroli nad swoimi emocjami. Wymusza określone zachowania – czasami robi to poprzez szantaże emocjonalne, a czasami daje drogie prezenty, by dziecko czuło się zobowiązane do odwdzięczenia się, czyli postępowania tak, jak chce tego matka. Toksyczna matka a dorosły syn Toksyczna matka pozostaje taką, nawet gdy dziecko będzie już dorosłe. W przypadku synów może stać się chorobliwe zazdrosna i starać się zawłaszczyć syna dla siebie. Zaborcza matka będzie nadal próbowała kontrolować każdy aspekt jego życia. Jeśli syn się wyprowadzi, będzie żądała sprawozdań z każdej godziny życia i podejmowania wszystkich decyzji w porozumieniu z nią. Może też dostrzegać w partnerce syna, a także w jej rodzinie, zagrożenia – osób, które odbiorą jej syna i pełną kontrolę nad jego życiem. Może szantażować go stanem swojego zdrowia – wymuszać przysługi, czy wożenie po lekarzach, nawet jeśli jest perfekcyjnie zdrowa. Przy partnerce syna i jej rodzinie będzie umniejszać wartości własnego syna i nie będzie wierzyć, gdy ktoś będzie go przy niej chwalił. Ma tendencje do traktowania dorosłego syna jakby ciągle był dzieckiem. Zachowuje się jakby syn potrzebował jej nadzoru przez dwadzieścia cztery godziny i siedem dni w tygodniu. Nie szanuje jego zdania i wyborów życiowych. Czytaj również : Kim jest maminsynek i jak z nim żyćToksyczna matka a dorosła córka Matki częściej niż na synów, swoje toksyczne, negatywne emocje przelewają właśnie na córki. Dzieje się tak dlatego, że w społeczeństwie nadal powszechnie funkcjonuje model, w którym to właśnie od córek wymaga się więcej. Cechy toksycznej matki mogą się nasilić, gdy matka zauważa, że przestaje mieć pełną kontrolę nad życiem dorosłej córki. Nie akceptuje jej wyborów życiowych, ciągle porównuje córkę do siebie i innych. Toksyczna matka podkreśla, że inni „w tym wieku” osiągnęli już znacznie większy sukces. Toksyczne matki wymagają od córek, by były odpowiedzialne za ich szczęście. Dlatego żądają, by córki stawiały życie matek nad swoje własne. Nadrzędnym celem w życiu uwikłanych w taką relację córek ma być sprawianie matce radości i zadowalanie jej na każdym kroku. W innym wypadku toksyczna matka sięga po szantaż emocjonalny i wypomina córce, że jest niewdzięczną egoistką, która nie potrafi zająć się własną matką. Nie znosi sprzeciwów, a przy tym też absolutnie nie akceptuje jej wyborów życiowych. Toksyczna matka nadal próbuje sterować jej życiem, sięgając po wszystkie możliwe środki, by było tak, jak ona chce. Potrzeby dorosłej córki są całkowicie pomijane i lekceważone. Toksyczne matki zabierają córkom nie tylko pewność siebie, ale pozbawiają je też prawa do prywatności. Toksyczne matki uważają, że córki nie są w stanie podjąć żadnej decyzji bez nich i im na to nie pozwalają. Oczywiście, tłumacząc to nieśmiertelnym stwierdzeniem „to dla twojego dobra”. Jak się uwolnić od toksycznej matki? Wiele osób, które uwikłane są w tak niezdrową relację, zastanawia się, jak radzić sobie z toksyczną matką. Matka to jednak matka – dla własnego dobra warto choć podjąć starania, by nawiązać z nią dobre, zdrowe kontakty. Nie zawsze będzie to możliwe, czasami też trzeba zrozumieć, że najlepszym, co można zrobić to odciąć się i zacząć żyć własnym życiem. Więc, jak uwolnić się od toksycznej matki? Rozplątanie tak skomplikowanych i niezdrowych relacji z matką jest zadaniem bardzo trudnym. Każde dziecko kocha swoją matkę i ta miłość tli się w nich zawsze. Z tego typu relacją rzadko można poradzić sobie samodzielnie. A trzeba to zrobić, bo toksyczna matka oddziałuje na całe życie swojego dziecka. Naznacza swoim piętnem jego dorosłe związki czy kontakty z własnymi dziećmi. Toksyczną matkę bardzo często wychowuje przecież inna toksyczna matka. Terapia bardzo często jest tutaj niezbędna. Jeśli jesteś dzieckiem toksycznej matki i czujesz, że nie radzisz sobie z życiem i swoimi emocjami – masz problemy z zaufaniem, otworzeniem się, czy nawiązaniem zdrowej relacji z innymi – zgłoś się na terapię. To właśnie tam zrozumiesz mechanizmy, które Tobą rządzą i, że nie jest to Twoja wina. Podczas terapii nauczysz się nie tylko otwierać na innych ludzi, ale też zrozumiesz, że nie jesteś osobą winną tego, że Twoja matka zachowywała się w określony sposób. Toksyczne matki latami wprowadzają swoje dzieci w ciągłe poczucie winy. Pozbycie się poczucia winy, będzie pierwszym krokiem do lepszego życia. Podczas terapii dowiesz się więcej o mechanizmach, które teraz Tobą sterują i nauczysz się wypracowywać sobie dużo lepsze i zdrowsze wzorce postępowania. Możesz wybrać się na terapię indywidualną lub zdecydować się na terapię rodzinną – zwłaszcza jeśli też masz już własną rodzinę i czujesz, że możesz zacząć powielać błędy swojej matki. Uważasz że problem toksycznej matki dotyczy Ciebie lub kogoś ci bliskiego? Skontaktuj się z nami ! Poradnię Co tam? Psychoterapia bliska Tobie tworzy zespół doświadczonych psychoterapeutów. Nasze poradnie to miejsca z domową atmosferą. Oferujemy pełny zakres wsparcia dla Ciebie i twoich bliskich. Pomożemy w doborze najlepszego specjalisty. +48 698 115 005 Wiesz kogo wybrać? Umów samodzielnie wizytę w gabinecie lub sesję online. Najnowsze Powiązane Jeśli podoba Ci się ten artykuł, udostępnij go swoim znajomym.