19 czerwca 2016, 11:45. Mięso i ziemniaki - to podstawa na polskim stole. Prawie co drugi Polak na obiad je mięso, a ziemniaki wybiera 4 na 10 rodaków. Znacznie rzadziej na talerzu pojawiają się ryby (4 proc.) i kasze (2 proc.). Mniej popularne niż mięso są surowe warzywa, surówki i sałatki (34 proc.), warzywa gotowane i pieczone (16

Piątek, 18 kwietnia 2014 (07:45) 67-letni Olek Doba, który od października samotnie płynął z Lizbony kajakiem przez Ocean Atlantycki, dotarł do brzegów Florydy. Tym samym pokonał trasę ok. 9 tys. km. "To była niemożliwa do wyobrażenia wyprawa, by na 7-metrowym kajaku pokonać Atlantyk" - powiedział przyjaciel Polaka, również kajakarz Piotr Chmieliński. 67-letni Aleksander Doba, emerytowany inżynier mechanik z Polic koło Szczecina, zmierzył się z Atlantykiem po raz drugi. W 2011 roku jako pierwszy człowiek samotnie przepłynął Atlantyk kajakiem, wykorzystując jedynie siłę własnych mięśni. Wtedy pokonał ocean w najwęższym miejscu, płynąc z Afryki do Brazylii. Tym razem dokonał tego w najszerszym miejscu: płynął z Lizbony na Florydę w dopłynął do brzegów Florydy w czwartek o godz. 20:05 czasu lokalnego. Teraz jest w porcie na przylądku Canaveral, na południowo-wschodnim wybrzeżu USA. Oficjalnie zakończył już wyprawę; dopłynął do kontynentu północnoamerykańskiego, ale wciąż nie opuścił kajaku. Chce przepłynąć jeszcze 60 km do miasteczka New Smyrna Beach, gdzie czekają na niego znajomi. Kajakarz rozpoczął wyprawę 5 października w Lizbonie. Planował dopłynąć do Florydy już w połowie lutego. Ale w styczniu silny wiatr i prądy - dość nietypowe na tę porę roku - zaczęły go spychać i zawracać w stronę Afryki. Przeszedł pięć sztormów i jeden z nich spowodował zerwanie steru, a bez steru sterowność kajaku jest minimalna. Ale nie pozwolił sobie na ściągnięcie. Po 144 dniach od rozpoczęcia wyprawy bez żadnej asysty Olek dopłynął do Bermudów - opowiada Piotr Chmieliński. Tam ster naprawiono i po miesiącu Doba został przetransportowany i zwodowany dokładnie w tym miejscu, gdzie zerwał mu się ster. Na tym nie koniec niespodzianek. W czasie wodowania załamały się tzw. skrzydła kajaku, dzięki którym trzymał się w odpowiedniej pozycji i był niezatapialny. Jednak Olek Doba zdecydował dokończyć wyprawę bez skrzydeł, co zwiększyło niebezpieczeństwo wywrotki. Z drugiej jednak strony kajak był szybszy. To pokazuje jego determinację i osobowość. Potrafi znaleźć wyjście z każdej sytuacji. Mówi, że w jego rodzinie ludzie żyje po sto lat. Ma więc przed sobą jeszcze 30 lat kajakowania i mam nadzieję, że nie zabraknie mu oceanów" - nie ukrywa podziwu dla kolegi Chmieliński. Przez całą wprawę byli w kontakcie za pomocą telefonu satelitarnego. Wysyłali smsy. "Pisałem mu o rewolucji na Ukrainie czy śmierci Nelsona Mandeli - opowiada Chmieliński. Doba zaczął przygodę z kajakiem dopiero w wieku około 40 lat. Zanim zmierzył się z Atlantykiem, przepłynął wzdłuż i wszerz Polskę; opłynął też kajakiem Morze Bałtyckie i Bajkał. (ug) Nowy program "Przez Atlantyk" emitowany jest na antenie TVN w środy o godz. 21:35. Jego uczestnikami są Zygmunt Miłoszewski, Natalia Przybysz, Maja Hirsch, Antek Królikowski, Piotr "Liroy O Aleksandrze Dobie po raz pierwszy usłyszałem kilka lat temu, gdy internet obiegła wiadomość, że pewien sześćdziesięciokilkuletni pan z Polski po raz drugi samotnie pokonuje kajakiem Atlantyk. W ostatnim czasie dokonał tego ponownie, w dodatku znacznie trudniejszym, północnym szlakiem. Miałem przyjemność uczestniczyć w spotkaniu z tym wybitnym podróżnikiem, które promowało nadchodzący film Happy Olo – pogodna ballada o Olku Dobie. 8109 kilometrów, 2640 godzin spędzonych na oceanie, 550 wypitych kaw i 11 zrzuconych kilogramów – to kilka najciekawszych statystyk podsumowujących wyprawę zakończoną 3 września 2017 roku. Trasa trzeciej transatlantyckiej przeprawy prowadziła z Barnegat Light w amerykańskim stanie New Jersey do portu La Conquent we Francji i stanowiła powtórkę nieudanego, ubiegłorocznego rejsu, który zakończył się przedwcześnie ze względu na problemy techniczne. Tym razem również nie obyło się bez trudności, z których największymi były liczne sztormy napotkane na oceanie, wiatr utrudniający dostanie się na upragniony prąd morski Golfsztrom, a także uszkodzony ster siedmiometrowego kajaku, którego naprawa była możliwa tylko dzięki pomocy przepływającego nieopodal statku. Jednak pomimo przeciwności losu wyprawę udało się dokończyć, a Aleksander Doba zgodnie z planem na kilka dni przed swoimi 71. urodzinami stanął na suchym lądzie kontynentalej Europy. Chociaż trzecia wyprawa od początku określana była jako znacznie trudniejsza od poprzednich, to warto w tym miejscu przypomnieć także te wcześniejsze. W pierwszym przypadku trasa prowadziła z położonego w zachodniej Afryce Senegalu do Acarau w Brazylii (5350 kilometrów, 99 dni), w drugim – z Lizbony na Florydę (12 427 kilometrów, 167 dni). Osiągnięcia te pozwoliły przybliżyć postać popularnego “Ola” szerszej publiczności, a także zdobyć tytuł Podróżnika Roku 2015 amerykańskiego magazynu National Geographic. Dziś jego poczynania śledzą w internecie dziesiątki tysięcy ludzi, co było dla mnie bardzo widoczne, gdy obserwowałem postępy najnowszej wyprawy na Facebooku. Regularne aktualizacje statusu podróży, a także zdjęcia i mapy publikowane przez zespół „Olka” pozwalały dokładniej zrozumieć skalę tego przedsięwzięcia. Fakt ten zwraca uwagę na często pomijany aspekt podróżniczej działalności Doby, czyli niezwykle solidne i długotrwałe przygotowania jego wypraw, w które zaangażowany jest sztab ludzi i bez których końcowy sukces nie byłby możliwy. Każdorazowe wyruszenie na otwarty ocean wymaga bowiem setek porcji specjalnie przygotowanego jedzenia, precyzyjnych danych nawigacyjnych i meteorologicznych, a także szeregu instrumentów i urządzeń pozwalających na przetrwanie samotnego, kilkumiesięcznego rejsu. Sukces trzeciej i ostatniej transatlantyckiej wyprawy Doby stanowił idealne tło dla produkowanego od kilku lat filmu ukazującego jego doświadczenia. Fabularyzowany dokument „Happy Olo – pogodna ballada o Olku Dobie” zadebiutuje w wybranych kinach już 29 września 2017 roku i jak zapowiadają jego twórcy – zobrazuje niesamowitą historię, która zainspiruje widzów w każdym wieku. Zdjęcia z wyprawy: Joanna Konefał-Pycior, Robert Krawczyk
www.indrartw.plMahi Mahi (Dorada) to najczęściej łapiąca trolowany za żeglującym przez Atlantyk jachtem hak. Jest bardzo smaczna i łatwa do filetowaniaWię
- To jest wielka „farajda” móc pływać kajakiem po oceanie – mówi Aleksander Doba, podróżnik i wyjaśnia jak będzie wyglądał jego dzień – Ja nie mam wyznaczonego rytmu dobowego, nie ustalam kiedy jem śniadanie, obiad. Ja się wsłuchuje w rytm mojego organizmu, jak się czuje głodny to jem, jak mi się chce spać to śpię – planuje maksymalnie wykorzystać czas wyprawy, jak powiedział zamierza wiosłować przez 12 godzin. Kiedy dotrze do Europy nie jest dokładnie pewne. Szacuje się, że przepłynięcie oceanu zajmie 3-4 miesięcy. W tym czasie Aleksander Doba nie będzie się nudził i nie będzie Bardzo ciekawe jest to, że nawet na środku Atlantyku ptaki do mnie przylatywały na odpoczynek. Jak były silniejsze wiatry na noc przylatywały a w dzień odlatywały. Nawet takie przyjazne były, że niektóre mi na dłoni siadały, wspaniałe uczucie – wspomina to nie tylko piękne widoki, ale to też żywioł. Co ze sztormem? Tego polski podróżnik się nie boi. – Ja mam kajak bardzo dzielny. W ostatniej wyprawie między Europą a Ameryką Północną miałem osiem sztormów. Duży sztorm gnębił mnie przez trzy doby. Teraz ma być ciekawiej, bo wody są zimniejsze i jest większa możliwość wystąpienia cięższych i silniejszych sztormów. Będzie ciekawie na pewno – w Europie będzie można przywitać podróżnika? To jeszcze nie jest pewne. Aleksander Doba planuje dopłynąć do Hiszpanii a dokładnie do Lizbony. 29 maja wyruszy z Nowego Jorku. Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
Aleksander Doba (ur. 09.09.1946) - polski podróżnik, kajakarz i odkrywca. Jako pierwszy opłynął kajakiem Morze Bałtyckie i Bajkał. Również jako pierwszy opłynął całe polskie wybrzeże z Polic przez Cieśninę Pilawską do Elbląga. Dwukrotny Akademicki Mistrz Polski w Kajakarstwie Górskim. "Na liczniku kajakowym" ma 64 000 km, w O projekcie 02-04-2016, 23:01 - Dziękuję, udało nam się zebrać nie 50 000 zł ale już 57 000 zł- dopływamy do 120 %..Bardzo dziękuję! Dzięki Wam płynę bezpiecznie..! 25-03-2016, 23:25 - Moi drodzy, jesteśmy bardzo blisko! Jeszcze chwila i przekroczymy magiczną kwotę. Dziękuję!!!! 23-03-2016, 16:58 - Kochani, 46 000 zł!? Czy to możliwe? :) BARDZO, BARDZO dziękuję!! Uda się, płyniemy razem! 22-03-2016, 11:34 - Kochani, mamy 38 500 zł!!! To niewiarygodne, jak szybko odpowiedzieliście na mój apel!! BARDZO, BARDZO dziękuję!! Jesteście wspaniali! Ale będzie mi się cudownie wiosłować na oceanie wiedząc, że tyle osób za mną stoi!!!! 15-03-2016, 10:04 - Witajcie, witajcie!!! Jeden dzień i już tyle osób jest ze mną! Bardzo Wam dziękuję. Dzięki takiemu wsparciu szybciej mi idą przygotowania do wyprawy! Bardzo się cieszę i jestem super zmotywowany do działania! 14-03-2016, 17:24 - Kochani! Przekroczyliśmy kwotę 6000 zł. Jestem pod ogromnym wrażeniem, że tak szybko reagujecie na moją prośbę o wsparcie. Dziękuję tym, którzy już wsparli i tym, którzy pewnie nie zapomną o mnie, gdy wrócą z pracy do domu ;-)). Czy można przepłynać kajakiem ocean? Czy można zrobić to więcej niż jeden raz?Woda na oceanie najczęściej jest gładka a jego środek piękny i bezkresny. Wszystko inaczej tam smakuje, czasem nawet lepiej niż na lądzie. Wyostrzają się zmysły, wyobraźnia pracuje. Kawa tylko trochę za bardzo słona, bo sól lepi się do wszystkiego, najbardziej do wąsów. Czasem przychodzi sztorm, ale zapowiada się dużo wcześniej więc nigdy mnie nie zaskoczy...Ocean żyję, zawsze, ciągle, jest wspaniały..! Fot. Nicola Muirhead Mam plan znów na nim się znaleźć i pozdrowić wszystkich z jego pięknego środka. Celem mojego projektu jest trzecia, samotna wyprawa kajakiem przez ocean Atlantycki. Po raz trzeci, ale pierwszy raz drogą północną z kontynentu na kontynent. Jeśli to zrealizuję będę pierwszym Polakiem i pierwszym człowiekiem w historii, który tego dokona. Będzie to wyjątkowa, trudna, ale ekscytująca wyprawa. Dusza odkrywcy i podróżnika to czasem brzemię, bo nie pozwala długo usiedzieć w jednym miejscu ;-). Czuję, że wzywają mnie bezkresne wody. Dlatego zdecydowałem się na kolejną wyprawę. Chciałbym przepłynąć ocean Atlantycki z Ameryki Północnej (Nowy Jork) do Europy (Lizbona). Takie nasze polskie „tam i z powrotem”. Chciałbym też, by każdy w Was był częścią tej wyprawy. Pokażmy, że Polak potrafi dokonać niemożliwego nie tylko dla siebie, ale też dla innych! Zapraszam Was na wspólną wyprawę! Bez Was takie przedsięwzięcie nie będzie możliwe.... fot. Michał MutorData w dowodzie mówi, że w tym roku skończę 70 lat, ale coś Wam zdradzę – czuję się czasami jak nastolatek. Chyba licznik mi się zaciął i mój duch się nie starzeje, choć wygląd zdradza, że już trochę żyję na tym świecie. Chęć poznawania świata zaszczepili we mnie rodzice. Miałem bardzo dużo zainteresowań, do których czasem wracam. Kajakarzem zostałem dość późno, bo po trzydziestce, ale pokochałem ten sport momentalnie i tak już zostało. To moja największa pasja, moje życie, moje marzenia, które konsekwentnie spełniam. Marzenia to moja siła napędowa, więc wszystkim powtarzam – nie bójcie się marzyć! Życie jest zbyt krótkie, by pić tanie wino :-). Jestem dumny z tego, że jestem Polakiem i że dzięki moim wyprawom mogę rozsławiać imię Polski na całym świecie. Jestem też dumny z wyjątkowego odznaczenia jakie otrzymałem rok temu z rąk Prezydenta Polski. Jest nim Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Moje wyprawy to też to ciężka praca moich przyjaciół, rodziny, braci kajakarzy. Jestem też wdzięczny Wam wszystkim, którzy swoim słowem wspieracie mnie w realizacji moich ambitnych planów. Bardzo cieszę się, że moje dokonania niektórych motywują. Lepiej możecie mnie poznać na moim fanpejdżu i stronie www. Cieszę się również, że w zeszłym roku zainspirowałem całą masę wspaniałych ludzi, dzięki których głosom otrzymałem tytuł Podróżnika Roku 2015 National Geographic. Więcej możecie o tym poczytać tutaj: Adventure National Geographic. A wcześniej, bo w 2013 roku zostałem również uhonorowany Super Kolosem - najbardziej prestiżowym wyróżnieniem podróżniczym w Polsce ;-)! Pomysł na realizację tak śmiałego zadania zrodził sie już dawno, kilka lat temu. Moje wieloletnie doświadczenie kajakarsie oraz liczne dokonania na różnych wodach Europy i świata, pozwalają mi planować kolejne tak wymagające wyprawy. W swoim życiu samotnie już dopłynąłem kajakiem z Polic za Koło Podbiegunowe Pólnocne do Narwiki w Norwegii, w ciągu 41 dni samotnie kajakiem opłynąłem Bajkał w Rosji, najbłębsze jezioro na Ziemi, Magiczne Morze Syberii. I mam też za sobą już dwie samotne transatlantyckie wyprawy kajakiem!! Moja trzecia wyprawa jest konsekwencją wcześniej ustalonego planu - przepłynięcia Atlantyku w 3 odcinkach: najwęższym, najszerszym i północnym. Ten ostatni odcinek zamierzam teraz pokonać. I WYPRAWA TRANSATLANTYCKA- za pierwszym razem przepłynąłem ocean w jego najwęższej części, płynąc z Senegalu do Brazylii - 5 394 km i zajęło mi to 99 dób. II WYPRWA TRANSATLANTYCKA-na drugą wyprawę wybrałem najszerszy odcinek Atlantyku i w ciągu 167 dni przepłynąłem z Europy (Lizbona) na Florydę (USA), pokonując tym samym 12 427 km w ciągu 167 dób. Postanowiłem popłynąć jeszcze raz również dlatego, że jeszcze raz chciałbym zrobić coś historycznego, pokazać, że można spełniać najbardziej niemożliwe marzenia. Tym samym stać się inspiracją dla wielu młodych i starszych ludzi w Polsce i na świecie. III WYPRAWA TRANSATLANTYCKA - NOWY JORK - LIZBONA - dzięki Waszej pomocy już w maju! Przygotowuje się do niej od dawna. Założenia są takie same, jak przy poprzednich dokonaniach. Wyprawa ma być samodzielna, samotna, bez pomocy z zewnątrz, kajakiem między kontynentami, używając wyłącznie siły własnych mięśni. Tym razem po zimniejszych wodach, gdzie zarówno częstotliwość, jak i siła sztormów jest większa, co czyni tę wyprawę trudniejszą od wypłynąć 14 maja 2016 roku z Nowego Jorku, by po około czterech miesiącach zawitać do stolicy Portugalii. W Lizbonie chciałbym być 9 września – dokładnie w moje urodziny. Będę musiał się spieszyć! Chociaż dryf od wiatrów i znos od prądów będą ściągać mnie w inną stronę, mam jednak nadzieję, że przyjaciele będą czekać z tortem na mnie w Europie ;-). fot. Piotr ChmielińskiPrzez te 4 miesiące będę sam na oceanie. Może i sam, ale nie samotny. Wierzę, że będą ze mną wszyscy, którzy trzymają kciuki za tę wyprawę - że będziecie ze mną Wy. Mój kajak jest jednoosobowy, ale wirtualnie chciałbym zabrać do niego każdego z Was. Towarzystwa dotrzymają mi również rekiny, wieloryby, latające ryby, żółwie i inne wodne stworzenia. Jednak bez Waszej pomocy mogę nie dać rady. Będzie to jedyne takie dokonanie w historii. Jeszcze nikt wcześniej nie przepłynął Atlantyku kajakiem trasą północną z kontynentu na kontynent. Dzięki Wam będę mógł zrealizować największe marzenie mojego życia. Już nie mogę się doczekać, kiedy wypłynę i poczuję znów kołysanie fal. Obiecuję też, że góry lodowe będę omijać, by szczęśliwie dotrzeć do celu ;-)! Zapraszam Was! Popłyńcie ze mną w mojej kolejnej, wspaniałej wyprawie. Trasę zamierzam przepłynąć tym samym oceanicznym kajakiem, który towarzyszył mi już dwukrotnie. Jest to wyjątkowy kajak, wymyślony i zaprojektowany specjalnie dla mnie i z myślą o takich wyprawach. Powstał w stoczni Andrzeja Armińskiego. Ma dwie podstawowe cechy: jest niezatapialny i nie może pływać dnem do góry. Fot. Marcin Kowalik Konstrukcja typu "sandwich"" to dwie ścianki powstałe ze specjalnego włókna węglowego przesączonego żywicą. Między nimi znajduje się przekładka o grubości 0,9 mm, która zrobiona jest z bardzo lekkiego, sztywnego materiału nienasiąkliwego wodą. Sam kadłub, gdyby był zanurzony w wodzie, nigdy nie zatonie, zawsze wypłynie. Kajak ma kilka komór zastosowaniu odpowiedniej konstrukcji oraz mieczowi, zrobionego z blachy kwasoodpornej (grubość miecza 12 mm, szerokość 200 mm, głębokość w wodzie 750 mm), kajak nie może pływać do góry dnem. To wszystko sprawia, że w moim kajaku mogę czuć się bezpiecznie również i w tej wyprawie. KAJAK "OLO"- długość kajaka 7 m, szerokość 1 m, waga 750 kg (razem z wyposażeniem) Nie tak prosto, ale da się! Na oceanie starałem się spać zawsze w ciągu nocy. Jednak sen nie był łatwy. Wiadomo, nie miałem wygodnego łóżka, ale radziłem sobie. Moja drzemka w kilkuminutowych cyklach przerywana była nierównym rytmem fal. Oczywiście podczas sztormów próby drzemki były bezskuteczne. Z jedzeniem też sobie radziłem. Miałem ze sobą znaczne ilości żywności liofilizowanej. Jak będziecie miec okazję to skosztujcie - bigos naprawdę smakuje jak bigos! Wyobraźcie sobie postepujące zmęczenie z powodu braku porządnego snu, czy też braku ciepłego domowego obiadu. Jednak nigdy przez tyle dób, jakie spędziłem na ocanie - w jednej czy w drugiej wyprawie - nie miałem chwili zwątpienia. Wiedziałem po do i dlaczego to robię. Fot. Nicola Muirhead Jestem emerytem i trudno mi zebrać wystarczające środki materialne. Nie, żebym nie próbował – walczę o moje marzenie każdego dnia, oszczędzając, szukając sponsorów i nawiązując partnerstwa. Budżet całej wyprawy to blisko 400 000 zł. Ogroną część tej kwoty stanowią koszty związane z wykupieniem, wyposażeniem i ubezpieczeniem kajaka. Dużą część już udało mi się zebrać. Jednak czas mnie goni a przede mną bardzo ważna sprawa - modernizacja i doposażenie kajaka. Jest to ważna rzecz, bym mógł bezpiecznie przepłynąć ocean. Potrzebuję min. 50 000 zł na to, by zakupić niezbędne sprzęty, między innymi: . odsalarka elektryczna Katadyn E-40 20 000 PLN . AIS – system ostrzegający o możliwości kolizji 17 000 PLN . panele słoneczne 7 000 PLN . trzy sygnalizatory GPS 4 000 PLN . dwa radiotelefony UKF 2 000 PLN Jeśli uda mi się uzbierać: 100 % - to dzieki Tobie będę mieć potrzebne i niezbędne sprzęty, by przeżyć tę wyprawę bezpiecznie i z wodą pitną na pokładzie kajaka! 120 % - dzięki Tobie będę mógł zakupić drugi telefon satelitarny, rakiety spadachronowe, dodatkowe dryfkotwy, pochodnie sygnalizacyjne! 140 % - dzięki Tobie nie będę musiał martwić się o pokrycie kosztów spedycyjnych kajaka i całego sprzętu do Ameryki oraz potem, po moim szczęśliwym dopłynięciu, z Lizbony do Polski. Dzięki Tobie będę mógł zakupić dodatkowe ubezpieczenie! Jeśli nie zbiorę potrzebnej kwoty - cóż mam alternatywny plan na wzięcie kredytu i potem spłacanie go do końca życia :-).Jestem jednak dobrej myśli i wierzę mocno, że mogę na Ciebie liczyć. Zwracam się do Ciebie z ogromną prośbą o wsparcie mnie w tej wyprawie. Chciałbym, byś była/był jej częścią, byśmy mogli razem dokonać znów czegoś niemożliwego. Potrzebuję Ciebie, sam tego nie dokonam. To jest nasz wspólny cel i jeśli plan zrealizujemy to będzie to znów pierwszy taki sukces. Znów rozsławimy Polskę i będziemy dumni, że mogliśmy być razem. Fot. Nicola MuirheadPotrzebuję nie tylko Twojego materialnego wsparcia ale też duchowego - słowem, dobrą myślą. Wówczas tam na oceanie będę miał więcej sił, by wiosłować dla siebie, dla Ciebie, dla Polski :-) Bądź ze mną! Sami zobaczcie - kto za tym stoi :-)) Bardzo chciałbym abyście Wy również byli częścią mojej wyprawy! Każda osoba, która zechce wesprzeć mnie w realizacji mojej wyprawy otrzyma przede wszystkim ogromną wdzięczność płynącą z samego środka mojego serca. Kolejne to.....zresztą sami zobaczcie.... Część nagód otrzymacie już nawet w maju, pozostałe będę przesyłane na bieżąco podczas mojej wyprawy, a niektóre będą zrealizowane po moim szczęśliwym powrocie do kraju. Ale wszystkich Was, wspierających lub nie, zawsze miło powitam i uścisnę dłoń. Dziękuję, że zwróciliście uwagę na moją historię. Oto przykładowe nagrody: Dziękujemy: KONTAKT Mail: magdalena@ Facebook: Strona www: Media o Twoim projekcie: Paweł Pollak (ur. 1967 [1]) – polski pisarz, tłumacz języka szwedzkiego, wydawca, tłumacz przysięgły [2] [3] i bloger [4]. Autor powieści kryminalnych. Przekładał m.in. twórczość Hjalmara Söderberga oraz książki Hjalmara Bergmana, Håkana Nessera i Johanny Nilsson. Publikuje wykorzystując self-publishing [5] . Polak chce przepłynąć ocean kajakiem. Rusza z USA do Europy | fot.: W kajaku przez ocean – z takim wyzwaniem chce się zmierzyć Aleksander Doba. Podróżnik przygotowuje się do swojej trzeciej trasy przez Atlantyk. Jako jedyny człowiek na świecie chce przepłynąć kajakiem z Ameryki Północnej do Europy. – To jest wielka „farajda” móc pływać kajakiem po oceanie – mówi Aleksander Doba, podróżnik i wyjaśnia jak będzie wyglądał jego dzień – Ja nie mam wyznaczonego rytmu dobowego, nie ustalam kiedy jem śniadanie, obiad. Ja się wsłuchuje w rytm mojego organizmu, jak się czuje głodny to jem, jak mi się chce spać to śpie – dodaje. Kajakarz planuje maksymalnie wykorzystać czas wyprawy, jak powiedział zamierza wiosłować przez 12 godzin. Kiedy dotrze do Europy nie jest dokładnie pewne. Szacuje się, że przepłynięcie oceanu zajmie 3-4 miesięcy. W tym czasie Aleksander Doba nie będzie się nudził i nie będzie sam. – Bardzo ciekawe jest to, że nawet na środku Atlantyku ptaki do mnie przylatywały na odpoczynek. Jak były silniejsze wiatry na noc przylatywały a w dzień odlatywały. Nawet takie przyjazne były, że niektóre mi na dłoni siadały, wspaniałe uczucie – wspomina Doba. Ocean to nie tylko piękne widoki, ale to też żywioł. Co ze sztormem? Tego polski podróżnik się nie boi. – Ja mam kajak bardzo dzielny. W ostatniej wyprawie między Europą a Ameryką Północną miałem osiem sztormów. Duży sztorm gnębił mnie przez trzy doby. Teraz ma być ciekawiej, bo wody są zimniejsze i jest większa możliwość wystąpienia cięższych i silniejszych sztormów. Będzie ciekawie na pewno – mówi. Gdzie w Europie będzie można przywitać podróżnika? To jeszcze nie jest pewne. Aleksander Doba planuje dopłynąć do Hiszpanii a dokładnie do Lizbony. 29 maja wyruszy z Nowego Jorku. @
Уβеγукиկቶղ уծик еслըЕኬохроፊеша ኮеው
Աκυсяпрաшላ եγеклա քխбруγէՓጼкузо е ቡτещ
Кጷпаսа խгէОህуդа υκаկем ιዋεсо
Նуч хυյէкуջԻглунθፒωዦ դαቬоղезвег կ

29 mar 16 komentarzy Aleksander Doba Ciekawostki, Trzecia Wyprawa Transatlantycka kajak. Trasę zamierzam przepłynąć tym samym oceanicznym kajakiem, który towarzyszył mi już dwukrotnie. Jest to wyjątkowy kajak, wymyślony i zaprojektowany specjalnie dla mnie i z myślą o takich wyprawach. Powstał w stoczni Andrzeja Armińskiego.

Dotarła dziś do nas smutna wiadomość. Nie żyje Aleksander Doba. Informację potwierdziła jego rodzina. „Zmarł śmiercią podróżnika, zdobywając najwyższy szczyt Afryki - Kilimandżaro, spełniając swoje marzenia”, napisano na jego oficjalnym profilu na Facebooku. W tym roku podróżnik skończyły 75 lat. Gdy po raz pierwszy przepłynął Atlantyk miał 64 lata. Gdy Aleksander Doba pokonał Atlantyk trzeci raz, skończył lat 71. Dokonał niemożliwego. Samotnie, bez silnika i żagla, tylko wiosłując, jako pierwszy człowiek w historii pokonał drogę z Europy do Ameryki i z powrotem. 22 marca 2018 roku New York Times Magazine zamieścił o nim duży materiał o dał jego zdjęcie na okładkę. Przypominamy niezwykłą historię Aleksandra Doby. Przemek Kossakowski jest wolontariuszem. Ale to nie koniec! Wkrótce chce zostać art terapeutą Aleksander Doba niepokonany Mieszkał w Policach. Pasjonują go sporty ekstremalne. Wylatał 250 godzin na szybowcu. Czternaście razy skakał ze spadochronem. Pływać na kajaku zaczął w klubie kajakowym Alchemik Police w 1980 roku. Szybko zaczął bić rekordy. W roku 1989 w ciągu 13 dni przepłynął Polskę po przekątnej z Przemyśla do Świnoujścia. Opłynął kajakiem Morze Bałtyckie i Bajkał. W całym życiu przepłynął około 100 tysięcy kilometrów. Z Atlantykiem zmierzył się po raz pierwszy w 2010 roku. Przepłynął z Afryki do Ameryki Południowej. W ciągu 99 dni przepłynął ponad 5 tysięcy km. „Żyjemy w czasach nerwowych, tempo życia jest intensywne”, powiedział w wywiadzie dla „Na oceanie miałem możliwość pobycia sam na sam ze sobą. Ani razu jednak się jednak nie nudziłem. Obserwowałem przyrodę, ptaki i ryby, odzywałem się do nich, by głos mi nie zaniknął. Śpiewałem nawet sobie”. Aleksander Doba i wieloryb Specjalny, siedmiometrowy kajak zaprojektowano specjalnie dla niego. Spędził w nim w sumie blisko rok. Jadł liofilizowaną żywność i latające ryby, które lądowały na jego łodzi. Na początku próbował pływać przywiązany do kajaku sznurem, ale szybko przestał, gdy dostrzegł płetwę rekina. Czasami przez wiele dni towarzyszyły mu drapieżne barakudy. Raz tuż obok jego łodzi wynurzył się wieloryb. Niesamowity widok. Mój kajak miał siedem metrów, a wieloryb ponad dwadzieścia „Przestałem wiosłować, poczułem jego wzrok. Wieloryby, to też ssaki, tak jak i my, więc znaleźliśmy wspólny język. Gapiliśmy się na siebie przez kilka minut. Następnie wieloryb przepłynął obok kajaka w odległości dwudziestu, może dwudziestu pięciu metrów, potem pokazał cały grzbiet z ogonem i zanurkował głęboko. Niesamowity widok, robiący ogromne wrażenie. Mój kajak miał siedem metrów, a wieloryb ponad dwadzieścia”. Atlantyk wzywa Aleksandra Dobę Pasja, która opanowała Aleksandra Dobę była szalenie niebezpieczna. Nie tylko ze względu na żywioły. Gdy próbował dopłynąć do źródeł Amazonki, dwa razy napadli go bandyci, ogołacając ze wszystkiego. Musiał przerwać wyprawę. W Trójkącie Bermudzkim podczas drugiej wyprawy przez Atlantyk wpadł w pułapkę wiatrową. Przez czterdzieści dni walczył, żeby się z niej wydostać. Gdy urwał mu się ster, 400 kilometrów płynął sterując tylko wiosłami, co przy tak dużym kajaku i silnym wietrze było katorgą. Wtedy też złamał się i dobił do brzegu, żeby naprawić kajak. Wszyscy odradzali mu trzecią wyprawę. Zamierzał płynąć bardzo na północ, gdzie ocean jest bardzo zimny i burzliwy. Oczywiście nie posłuchał. Żeby silne fale nie połamały mu kajaka, musiał ustawiać się do nich prostopadle. Pomagała mu w tym kotwica przywiązana z tyłu kajaka. Gdy w czasie sztormu pękła przytrzymująca ją lina, pełznął po burcie kajaka, żeby przywiązać nową. Cud, że fale go nie zmyły. Gdy urwała się z nim łączność, bliscy w Polsce myśleli, że już po nim. Gdy znów nawiązał kontakt, przysłał filmik nagrany telefonem. Wysłał go żonie, Gabrieli. "Za trzy tygodnie będę miał 71 lat", powiedział. "Jeśli przeżyję”. Wylądował na wybrzeżu Francji 3 września 2017 roku. Płynął z Nowego Jorku przez 110 dni. Samotność Aleksandra Doby Na wodzie wiele miesięcy z nikim nie rozmawia…. Wtedy śpiewał, gada… do siebie i krzyczał (ma osłabiony słuch), żeby się usłyszeć. Albo patrzył do lusterka, żeby zobaczyć ludzką twarz. Kochał samotność, potrzebował być sam ze sobą. „Takie wyprawy dają niesamowitą okazję do poznania siebie. Kiedy nic się nie dzieje i sobie spokojnie wiosłuję to myślę o wszystkim, o tym, co minęło, o tym się dzieje obecnie i o planach na przyszłość. Przebywam sam ze sobą”, powiedział w wywiadzie z Mariuszem Soltanifarem. Kocha samotność, potrzebuje być sam ze sobą Na lądzie czekała na niego żona Gabriela. Mają dwóch synów, Bartłomieja i Czesława oraz dwie wnuczki. Żona długo przyzwyczajała się do pasji Aleksandra. Przed pierwszą wyprawą przez Atlantyk groziła mu rozwodem. „Co zrobisz, gdy będziesz miał kryzys na środku oceanu?”, zapytała. „Nie będę miał kryzysu”, odpowiedział. Wiedziała, że go nie zatrzyma. Ale nie chciała być Penelopą czekającą na Odyseusza. Rzuciła się w wir pracy, jej pasją stała się opieka socjalna. Pomoc dla samotnych matek, ludzi gnębionych przez alkohol i bezdomność. Jej wydział rozrósł się do stu osób. „To mój Atlantyk!, śmiała się. Ale gdy wyruszył po raz trzeci, była wkurzona. Czy teraz koniec jej udręk? Czy Aleksander Doba, kajakarz z tytanu, zostanie w domu? Elizabeth Weil, autorka reportażu w New York Times Magazine zostawia czytelnika w niepewności. „Wyprawa” - powiedział mi. „Na kajaku. Przez ocean. Na razie nie planuję”. Potem dodał: „Ale lubię żeglować". Niestety dziś poinformowano o śmierci Aleksandra Doby. Rodzinie i najbliższym składamy głębokie wyrazy współczucia... Fot. East NewsFot. REPORTER
WPHUB. 09.09.2020 20:44. Polak przepłynął kajakiem 1320 km pod prąd. Zrobił to dla pokoju na świecie. 94. Piotr Kuryło to znany maratończyk i pasjonat wyzwań. Tym razem postanowił popłynąć kajakiem w intencji pokoju na świecie. Żeby nie było tak prosto, wybrał trasę pod prąd. opublikowano: 02-02-2011, 16:42 65-letni kajakarz z Polic (Zachodniopomorskie) Aleksander Doba jako pierwszy Polak przepłynął samotnie kajakiem Atlantyk. W środę, po 99 dniach żeglugi, dopłynął do Brazylii - poinformował PAP współorganizator wyprawy Jerzy Arsoba. Doba jest czwartym kajakarzem na świecie, któremu udało się pokonać Atlantyk. Dobił kajakiem do brzegu w miejscowości Acaran niedaleko miasta Fortaleze. Na kajakarza oczekiwali ambasador Polski w Brazylii Jacek Junosza-Kisielewski i przedstawiciele tamtejszej Polonii. Aleksander Doba wypłynął w samotny rejs 26 października 2010 r. z Dakaru w Senegalu. Przepłynął ponad 5,5 tys. km. Dziennie pokonywał od 50 do 80 km. "Doba jest szczęśliwy i bardzo, bardzo zmęczony" - powiedział Arsoba, który uczestniczył w powitaniu kajakarza. Jak wyjaśnił, Doba przez ostatnie dni wyprawy spał po dwie godziny na dobę. Cały czas wiosłował, a po cztery godziny dziennie obsługiwał ręczną odsalarkę, która dostarczała mu wody do picia. Żywił się jedzeniem liofilizowanym, czyli odwodnionym. Jego kajak z zapasami ważył ponad pół tony. Arsoba powiedział, że w czasie rejsu bardzo tęsknił za domowym jedzeniem. "Zabrał ze sobą kilka słoiczków z domowymi konfiturami swojej żony, które jadł tylko w wyjątkowych sytuacjach, by w ten sposób je uczcić" - wyjaśnił. Kajakarz w czasie wyprawy nie miał szczególnych problemów ze zdrowiem. Najbardziej dokuczały mu problemy ze skórą - wysypka od słońca i słonej wody. Ma bardzo zniszczone ręce. Doba płynął na specjalnie dla niego zaprojektowanym, niezatapialnym, 7-metrowym kajaku poruszanym jedynie siłą rąk, bez żagla. Kontaktował się jedynie przez telefon satelitarny. Przetrwał na oceanie 5-tygodniowy sztorm, gdy siła wiatru dochodziła do 9 stopni w skali Beauforta i były 7-metrowe fale. Aleksander Doba to najbardziej doświadczony polski kajakarz. Po rzekach, morzach i oceanach kajakiem przepłynął ponad 70 tys. km opłynął samotnie Bałtyk, przepłynął z Polic do Narwiku, a w 2009 r. opłynął jezioro Bajkał. Doba zapowiedział, że po odpoczynku w Brazylii, chce kajakiem pokonać jeszcze 6 tys. km, płynąc wzdłuż wybrzeży Ameryki Południowej i Północnej do Waszyngtonu. © ℗ Podpis: PAP

Co nas spotkało po środku Oceanu czyli kontynuacja rejs przez Atlantyk z Karaibów do Gdańska. Nuda przeplata się z prawdziwymi wyzwaniami! Nie uwierzycie do

21 października 2011, 19:26 Aleksander Doba, który jako pierwszy Polak w historii samotnie przepłynął kajakiem Atlantyk, wrócił w piątek do Polski. W ojczyźnie chce nabrać sił przed kolejnym wyzwaniem, czyli Oceanem Spokojnym. Z 99-dniowej wyprawy przywiózł wspomnienia i przepis na sushi. "Olek", jak nazywany jest Doba w środowisku kajakarskim, przepłynął Atlantyk samotnie w kajaku jako czwarty człowiek na świecie. Wypłynął 26 października 2010 roku z Dakaru w Senegalu i po 99 dniach (2 lutego 2011 roku) dopłynął do brazylijskiej miejscowości Acarau. Wiosłował głównie w nocy. 5,4 tys. kilometrów pokonał w specjalnie dla niego skonstruowanym, niezatapialnym kajaku. W czasie wyprawy nie otrzymywał żadnej pomocy z zewnątrz i wszystkie zapasy wiózł ze sobą. Odżywiał się żywnością liofilizowaną (czyli odwodnioną) i pił odsoloną wodę morską. Ale były też inne potrawy. Groźna Amazonka- Nie raz do mojego kajaku wpadały latające ryby. Okazało się, że rewelacyjnie smakują surowe. Sushi, jakie znam, się do nich nie umywa. Od dzisiaj będę każdemu polecał sushi z latających ryb - powiedział po przylocie do Polski Doba. Po przepłynięciu Atlantyku chciał spłynąć Amazonką, a następnie poprzez Karaiby popłynąć do Stanów Zjednoczonych. Niestety, na Amazonce został dwukrotnie napadnięty, skradziono mu całe wyposażenie i uszkodzono kajak. - Jest jakaś ironia w tym, że przepłynąłem groźny ocean bez uszczerbku na zdrowiu, a na Amazonce niemal straciłem życie w napadzie - skomentował. 65-latek, co zawraca prądyTeraz mówi, że "apetyt rośnie w miarę jedzenia" i szykuje się do kolejnej wyprawy. - Ocean Spokojny tylko z nazwy jest spokojny, tak naprawdę przepłynięcie Pacyfiku będzie znacznie trudniejsze niż przepłynięcie Atlantyku, zarówno z uwagi na większą odległość jak i mniej przewidywalne prądy morskie. Ale po przygodzie na Amazonce mam takie wrażenie, że na oceanie jestem bezpieczniejszy niż na lądzie - podsumował kajakarz. Aleksander Doba to jeden z najbardziej doświadczonych polskich kajakarzy-podróżników. Po rzekach, morzach i oceanach przepłynął ponad 70 tys. kilometrów. Ma 65 lat. kcz Zobacz równieżKoronawirus na Tour de Pologne. Cały zespół wycofał się z rywalizacjiKoszulka Świątek do wymiany. "Teraz trzeba to wyczyścić" Polska tenisistka szlifuje formę przed turniejami na kortach twardych. Thurnbichler zdecydował. Bez liderów kadry w Courchevel W niedzielnych zawodach Letniego Grand Prix w skokach narciarskich. Moder przeszedł kolejną operację kolana. Wyjazd na mundial już tylko marzeniem? Szansa na występ w zaplanowanych na przełom listopada oraz grudnia mistrzostwach mocno się oddaliła. Zaczęło się rok temu, kluczowe role dwóch osób. Dziennikarz o transferze "Lewego" Kulisy jednego z najgłośniejszych transferów tego lata ujawnił znany włoski dziennikarz Fabrizio Romano. Zobaczyła wypadek, napisała do męża. "Nie jestem pewna, czy chcę to zrobić" Pięciokrotna mistrzyni olimpijska miała obawy, czy powinna startować. Wszystko przez groźny wypadek, do którego doszło na welodromie w Birmingham. Fernando Alonso od nowego sezonu w Astonie Martinie Hiszpan zastąpi kończącego karierę Sebastiana Vettela. Świątek powiększyła przewagę w rankingu Polka jest liderką zestawienia WTA nieprzerwanie od 4 kwietnia. Sukces, za którym nie idą wielkie pieniądze. Kolosalne różnice w zarobkach kobiet i mężczyzn Trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej wyścigu Tour de France Femmes nie przyniosło Katarzynie Niewiadomej wielkiej fortuny. "Nie każdy zdaje sobie sprawę, co to znaczy ukończyć ten wyścig" - Kasia Niewiadoma osiągnęła wielki sukces - nie ma wątpliwości dziennikarz Eurosportu Paweł Kuwik. Powrót Messiego do Barcelony możliwy? Prezydent klubu ma wobec niego moralny dług Transfery dokonywane przez FC Barcelona są na tyle szalone, że po klubie w najbliższym czasie można spodziewać się niemalże wszystkiego. Niewiadoma też na najwyższym stopniu podium. Ogromny wkład w sukces zespołu Jej ekipa wygrała klasyfikację drużynową Tour de France. I to ze sporą przewagą. Zdjęty z boiska Ronaldo opuścił stadion jeszcze przed końcem meczu Portugalczyk zaskoczył wszystkich podczas niedzielnego spotkania Manchesteru United.
Newsweek > Świat Polak na okładce amerykańskiego „New York Times Magazine” Doba opowiada dziennikarce również o swojej pierwszej udanej próbie przepłynięcia przez Atlantyk.
.
  • gy5ghpa7ci.pages.dev/596
  • gy5ghpa7ci.pages.dev/782
  • gy5ghpa7ci.pages.dev/129
  • gy5ghpa7ci.pages.dev/74
  • gy5ghpa7ci.pages.dev/502
  • gy5ghpa7ci.pages.dev/419
  • gy5ghpa7ci.pages.dev/719
  • gy5ghpa7ci.pages.dev/335
  • gy5ghpa7ci.pages.dev/920
  • gy5ghpa7ci.pages.dev/469
  • gy5ghpa7ci.pages.dev/883
  • gy5ghpa7ci.pages.dev/324
  • gy5ghpa7ci.pages.dev/601
  • gy5ghpa7ci.pages.dev/686
  • gy5ghpa7ci.pages.dev/841
  • polak na kajaku przez atlantyk